Po okresie oporu sięgnęłam w końcu po ten 'babski hicior', romansidło na siłę unowocześnione.
Pierwsze wersy książki faktycznie nie nastroiły mnie na tak - bo jak można opisywać biznesmena z laptopem o północy na peronie obskurnego dworca berlińskiego! To nie realne! Żaden gość w krawacie by tam nie polazł, nawet najbardziej odważny. Ale Emma upartą kobietą i molem książkowym w pewnym stopniu jest, więc czytałam dalej...
Po kilkunastu stronach zaczęło mnie wciągać, a nawet wielce zastanawiać skąd autor to wszystko wie. O genetyce, informatyce, głuchoniemych, necie i …kobietach.
Miałam nadzieję na swoisty kicz ale takowym chyba to nie jest… Póki co ja jestem pod wrażeniem. Czapki z głów i berety!
Książka trafia na moją półeczkę z TOP 20 - Polecam szczerze !
Tulę , Emma .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz